Obudził mnie dźwięk tłuczonego
szkła, spojrzałam na miejsce obok mnie, ale Harrego nie było, musiał już wstać,
w sumie to i dobrze. Podniosłam się niezdarnie z łóżka przy czym zwaliłam telefon
leżący na szafce nocnej, który spadł na
podłogę. Odłożyłam go z powrotem na swoje miejsce przy okazji sprawdzając godzinę.
Trzynasta czterdzieści dwie, świetnie przespałam praktycznie cały dzień.
Postanowiłam zadzwonić do Crissa i umówić się z nim w pobliskiej kawiarni,
musiałam się komuś wygadać.
Postanowiliśmy że o szesnastej
spotkamy się w parku, a potem pójdziemy do „Sun Cafe” pogadać. Zgarniając
ciuchy z szafy poszłam się umyć, ponieważ wczorajsze łzy wymieszane z tuszem do
rzęs pozostawiły po sobie ślady na mojej twarzy. Po skończonej porannej
toalecie ubrałam się w krótkie spodenki z wysokim stanem i białą bluzkę z nadrukiem
mojego ukochanego zespołu Linkin Park. Włosy zostawiłam rozpuszczone , a oczy
podkreśliłam czarnym tuszem do rzęs.
Gotowa do wyjścia zeszłam na dół,
żeby cos zjeść. Gdy tylko weszłam do kuchni zobaczyłam większy chlew niż w
pokoju mojego brata gdy był młodszy. Wszędzie mąka, Harry leżący na podłodze a na nim okrakiem siedzący Louis który wrzeszczał coś o mleku i Liam
siedząc przy stole kuchennym z wielkim uśmiechem na ustach czytający SMS-y w
swoim telefonie. Zwinnie przemknęłam do lodówki wyjmując z niej mleko, a potem
do szafki po płatki czekoladowe. Gdy miałam już wszystko czego potrzebowałam
wyszłam z kuchni i poszłam do salonu, aby zjeść moje śniadanie. Gdy wkładałam
do ust ostatnią porcję płatków ktoś (czytaj Harry) dźgnął mnie w bok i moje śniadanie
zamiast w moim brzuchu wylądowały na Harrym.
-Co jest?!- wrzasnęłam
-Przepraszam- mój brat wycierając
resztki mojego śniadania z twarzy ręcznikiem papierowym.
-Czego?- zapytałam
-Miała byś ochotę może iść
dzisiaj ze mną i z chłopakami na kręgielnie?- zapytał
-Niech się zastanowię….Nie, nie
mam zamiaru spędzać z tobą i twoją nową rodziną ani pięciu minut- powiedziałam
i skierowałam się do drzwi wyjściowych. – A teraz wychodzę i nie wrócę za
szybko. Cześć- powiedziałam i zamknęłam drzwi wejściowe zanim Harold zdążył
cokolwiek powiedzieć.
Jak on śmie przyjeżdżać do domu i
jak by nigdy nic zaprosić mnie na kręgle. Może jestem suką, że nie chcę go
wysłuchać ale przez niego praktycznie wylądowałam na odwyku. Tak kiedyś korzystałam
z życia aż za bardzo. Narkotyki, alkohol nawet sex, ale teraz z tym skończyłam,
teraz zostały mi tylko papierosy i szybka jazda po polnych drogach Holmes Chapel
na odstresowanie się. Tak kocham
prędkość i adrenalinę. Kiedyś, dwa lata temu ścigałam się w nielegalnych
wyścigach, ale z tym skończyłam. Czemu się ścigałam? Proste potrzebowałam kasy,
nie chciałam pieniędzy mojego brata, a musiałam mieć jakieś ubrania i w ogóle.
Criss pożyczył mi ścigacz na pierwszy wyścig była to czarna Yamacha. Tak dobrze
pamiętam ten stres i podniecenie. Gra toczyła się w tedy o 2.000 funtów i ścigacz
przegranego zawodnika. Na ścigaczu Crissa wygrałam swój pierwszy wyścig. Oczywiście
podzieliłam się z nim kasą i oddałam mu jego ścigacz, ale wygrany pojazd
zostawiłam dla siebie. Był to czerwono-srebrny Suzuki, Criss mimo to, że jest
gejem jest dobrym mechanikiem, podrasował mi motor i tak już wygrywałam kolejne
wyścigi, ale to się skończyło gdy raz nakryła nas policja, mi i Crissowi udało
się uciec, ale dla bezpieczeństwa przysięgliśmy że już nigdy więcej nie
weźmiemy w tym udziału, ze wzglądu na nasze rodziny. Ale teraz coraz częściej
zastanawiam się czy aby do tego nie wrócić. Kasa się kończy, a studia i dom
trzeba za coś opłacić.
Na umówione miejsce dotarłam dziesięć
minut przed czasem, czekając na przyjaciela, postanowiłam zadzwonić do babci i
zapytać się czy jeszcze mają mój ścigacz, kazałam jej go w zeszłym roku
sprzedać, jeżeli nie to trudno, starczy mi kasy, żeby kupić jeszcze jeden taki
pojazd, ale to nie będzie już to.
-Halo?- usłyszałam głos starszej
kobiety w telefonie
-Cześć babciu, co tam u ciebie?-
zapytałam
-Nic ciekawego, lepiej opowiadaj
jak tam u ciebie wnusiu, dawno cię nie widziałam
-A u mnie jest w porządku- mruknęłam
-Harry przyjechał? – zapytała,
tak babcia zna mnie na wylot
-Tak i przywiózł ze sobą swoje
zoo.
-Wiesz co Sami musisz dać mu
drugą szanse- powiedziała staruszka
-Wiem babciu, ale jakoś nie mogę,
wiesz co przez niego się stało- powiedziałam
-Wiem kochanie, ale przynajmniej spróbuj.
-Może kiedyś, ale jeszcze nie
teraz. A odbiegając od tematu,
sprzedałaś mój motor?
-Nie, niebyło na niego kupca-
powiedziała
-To wspaniale!- ucieszyłam się
-Nie mów mi tylko, że masz zamiar
wrócić do wyścigów- powiedziała surowym tonem. Babcia jako jedyna wiedziała o
małej tajemnicy
-Niestety mam, musze. Kasa się
kończy, a studia i dom trzeba opłacić.- westchnęłam
-Sami, wyścigi to nie zajęcie dla
panienek- powiedziała
-Wiem, ale potrzebuję tych
pieniędzy, wyśle po niego Crissa, ale
teraz muszę kończyć bo przyszedł mój kolega- powiedziałam
-Baw się dobrze i pamiętaj jedź
ostrożnie.
-Obiecuję babciu, do zobaczenia.
Rozłączyłam się i patrzyłam jak
oddalona postać mojego przyjaciela przybliża się coraz bardziej. Gdy był już na tyle blisko, żeby mnie usłyszeć
krzyknęłam głośne cześć.
-To gdzie idziemy?- zapytał
-Sun Caffe
-Czyli tam gdzie zwykle – zaśmiał
się.
Po drodze do kawiarni
opowiedziałam mu o wczorajszym dniu, o liście z Akademii i o przyjeździe One Direction.
Criss zaproponował żeby te parę nocy przenocowała u niego, ale ja nie chciałam już
kolejny raz zwalać się mu na głowę. Gdy doszliśmy do kawiarni ja poszłam zamówić Latte dla mnie i dla Crissa, a chłopak
poszedł szukać wolnych miejsc. Gdy dostałam swoje zamówienie i zaniosłam do
stolika. Zaczęłam opowiadać przyjacielowi o swoim genialnym pomyśle powrotu do
wyścigów. Cirss nie był zadowolony i bardzo niechętnie zgodził się podrasować
mój motor.
-Jesteś najlepszy- powiedziałam i
pocałowałam Crissa w policzek
-Wiem- mruknął
-Wiesz chyba będę się zbierać,
robi się późno i mama będzie się denerwować, a ty jutro rano jedziesz do mojej
babci po motor. Pa- powiedziałam i wstałam
-Jasne Sami dla ciebie wszystko,
ale nadal uważam, że to bardzo zły pomysł- powiedział
-Oj nie martw się wszystko będzie
dobrze, to ostatni raz, potem znajdę sobie jakąś pracę i będę już normalnie
zarabiała na życie, ale jak na razie potrzebuję forsy.
-Jasne, dobra leć bo Anne da ci
kazanie. Pa słonko- uśmiechnął się
-Pa
Szłam powoli do domu rozkoszując
się widokiem zachodzącego słońca, przemyślałam, to wszystko jeszcze raz i
myślę, że warto zaryzykować, potrzebuję kasy od zaraz. Gdy weszłam do domu
pierwsza przywitała mnie mama, która powiedziała że mam zaraz przyjść na
kolację. Zdjęłam swoje czarne Conversy, a torbę rzuciłam na łóżko, związałam
włosy w warkocz i zeszłam na kolacje. Przy stole siedzieli już wszyscy, oprócz mamy,
która po chwili pojawiła się niosąc w dłoniach jakiś półmisek.
-Sami ja, Harry i jego koledzy mamy
dla ciebie dobrą wiadomość- powiedziała „Ta ciekawe, jaka wiadomość może być dobra
jeżeli chodzi o zespół mojego Brata”
-A więc, w związku z tym…-
powiedział Louis, ale przerwał mu Liam
-…Z tym, że zaczynasz naukę…
-…Naukę w Londynie i nie masz…-
przerwał mu Zayn
-…I nie masz gdzie mieszkać, to
ja razem z moim zespołem…- Z kolei odezwał się Harold
-Po pierwsze nie twoim zespołem, a po
drugie wpadliśmy na pomysł żebyś zamieszkała u nas- Dokończył z uśmiechem na
ustach Niall.
Trafiłam tutaj z bloga Twojej koleżanki, o ile się nie mylę. I w sumie nie żałuję. Piszesz ciekawie, chociaż na Twoim miejscu pomyślałabym nad zmianą szablonu, ponieważ tekst trochę razi w oczy i przy dłuższym czytaniu boli głowa, haha. Ale poza tym jest świetnie. Fabuła, opisy. Jednak i tak sądzę, że to dialogi są Twoją mocną stroną. Czekam na rozdział trzeci. ;>
OdpowiedzUsuńW wolnym czasie zapraszam do siebie:
http://inferno-fanfiction.blogspot.com/ :)
Kiedy można spodziewać się nowego rozdziału? :)
OdpowiedzUsuńTak jakoś około 7 stycznia :) coś mi się stało z laptopem więc bende musiała skorzystać z komputera u koleżanki :)
Usuń