niedziela, 1 grudnia 2013

Two

Obudził mnie dźwięk tłuczonego szkła, spojrzałam na miejsce obok mnie, ale Harrego nie było, musiał już wstać, w sumie to i dobrze. Podniosłam się  niezdarnie z łóżka przy czym zwaliłam telefon leżący na szafce nocnej, który spadł  na podłogę. Odłożyłam go z powrotem na swoje miejsce przy okazji sprawdzając godzinę. Trzynasta czterdzieści dwie, świetnie przespałam praktycznie cały dzień. Postanowiłam zadzwonić do Crissa i umówić się z nim w pobliskiej kawiarni, musiałam się komuś wygadać.
Postanowiliśmy że o szesnastej spotkamy się w parku, a potem pójdziemy do „Sun Cafe” pogadać. Zgarniając ciuchy z szafy poszłam się umyć, ponieważ wczorajsze łzy wymieszane z tuszem do rzęs pozostawiły po sobie ślady na mojej twarzy. Po skończonej porannej toalecie ubrałam się w krótkie spodenki  z wysokim stanem i białą bluzkę z nadrukiem mojego ukochanego zespołu Linkin Park. Włosy zostawiłam rozpuszczone , a oczy podkreśliłam czarnym tuszem do rzęs.
Gotowa do wyjścia zeszłam na dół, żeby cos zjeść. Gdy tylko weszłam do kuchni zobaczyłam większy chlew niż w pokoju mojego brata gdy był młodszy. Wszędzie mąka, Harry  leżący na podłodze a na nim okrakiem siedzący  Louis który wrzeszczał coś o mleku i Liam siedząc przy stole kuchennym z wielkim uśmiechem na ustach czytający SMS-y w swoim telefonie. Zwinnie przemknęłam do lodówki wyjmując z niej mleko, a potem do szafki po płatki czekoladowe. Gdy miałam już wszystko czego potrzebowałam wyszłam z kuchni i poszłam do salonu, aby zjeść moje śniadanie. Gdy wkładałam do ust ostatnią porcję płatków ktoś (czytaj Harry) dźgnął mnie w bok i moje śniadanie zamiast w moim brzuchu wylądowały na Harrym.
-Co jest?!- wrzasnęłam
-Przepraszam- mój brat wycierając resztki mojego śniadania z twarzy ręcznikiem papierowym.
-Czego?- zapytałam
-Miała byś ochotę może iść dzisiaj ze mną i z chłopakami na kręgielnie?- zapytał
-Niech się zastanowię….Nie, nie mam zamiaru spędzać z tobą i twoją nową rodziną ani pięciu minut- powiedziałam i skierowałam się do drzwi wyjściowych. – A teraz wychodzę i nie wrócę za szybko. Cześć- powiedziałam i zamknęłam drzwi wejściowe zanim Harold zdążył cokolwiek powiedzieć.
Jak on śmie przyjeżdżać do domu i jak by nigdy nic zaprosić mnie na kręgle. Może jestem suką, że nie chcę go wysłuchać ale przez niego praktycznie wylądowałam na odwyku. Tak kiedyś korzystałam z życia aż za bardzo. Narkotyki, alkohol nawet sex, ale teraz z tym skończyłam, teraz zostały mi tylko papierosy i szybka jazda po polnych drogach Holmes Chapel  na odstresowanie się. Tak kocham prędkość i adrenalinę. Kiedyś, dwa lata temu ścigałam się w nielegalnych wyścigach, ale z tym skończyłam. Czemu się ścigałam? Proste potrzebowałam kasy, nie chciałam pieniędzy mojego brata, a musiałam mieć jakieś ubrania i w ogóle. Criss pożyczył mi ścigacz na pierwszy wyścig była to czarna Yamacha. Tak dobrze pamiętam ten stres i podniecenie. Gra toczyła się w tedy o 2.000 funtów i ścigacz przegranego zawodnika. Na ścigaczu Crissa wygrałam swój pierwszy wyścig. Oczywiście podzieliłam się z nim kasą i oddałam mu jego ścigacz, ale wygrany pojazd zostawiłam dla siebie. Był to czerwono-srebrny Suzuki, Criss mimo to, że jest gejem jest dobrym mechanikiem, podrasował mi motor i tak już wygrywałam kolejne wyścigi, ale to się skończyło gdy raz nakryła nas policja, mi i Crissowi udało się uciec, ale dla bezpieczeństwa przysięgliśmy że już nigdy więcej nie weźmiemy w tym udziału, ze wzglądu na nasze rodziny. Ale teraz coraz częściej zastanawiam się czy aby do tego nie wrócić. Kasa się kończy, a studia i dom trzeba za coś opłacić.
Na umówione miejsce dotarłam dziesięć minut przed czasem, czekając na przyjaciela, postanowiłam zadzwonić do babci i zapytać się czy jeszcze mają mój ścigacz, kazałam jej go w zeszłym roku sprzedać, jeżeli nie to trudno, starczy mi kasy, żeby kupić jeszcze jeden taki pojazd, ale to nie będzie już to.
-Halo?- usłyszałam głos starszej kobiety w telefonie
-Cześć babciu, co tam u ciebie?- zapytałam
-Nic ciekawego, lepiej opowiadaj jak tam u ciebie wnusiu, dawno cię nie widziałam
-A u mnie jest w porządku- mruknęłam
-Harry przyjechał? – zapytała, tak babcia zna mnie na wylot
-Tak i przywiózł ze sobą swoje zoo.
-Wiesz co Sami musisz dać mu drugą szanse- powiedziała staruszka
-Wiem babciu, ale jakoś nie mogę, wiesz co przez niego się stało- powiedziałam
-Wiem kochanie, ale przynajmniej spróbuj.
-Może kiedyś, ale jeszcze nie teraz.  A odbiegając od tematu, sprzedałaś mój motor?
-Nie, niebyło na niego kupca- powiedziała
-To wspaniale!- ucieszyłam się
-Nie mów mi tylko, że masz zamiar wrócić do wyścigów- powiedziała surowym tonem. Babcia jako jedyna wiedziała o małej tajemnicy
-Niestety mam, musze. Kasa się kończy, a studia i dom trzeba opłacić.- westchnęłam
-Sami, wyścigi to nie zajęcie dla panienek- powiedziała
-Wiem, ale potrzebuję tych pieniędzy, wyśle po niego  Crissa, ale teraz muszę kończyć bo przyszedł mój kolega- powiedziałam
-Baw się dobrze i pamiętaj jedź ostrożnie.
-Obiecuję babciu, do zobaczenia.
Rozłączyłam się i patrzyłam jak oddalona postać mojego przyjaciela przybliża się coraz bardziej.  Gdy był już na tyle blisko, żeby mnie usłyszeć krzyknęłam głośne cześć.
-To gdzie idziemy?- zapytał
-Sun Caffe
-Czyli tam gdzie zwykle – zaśmiał się.
Po drodze do kawiarni opowiedziałam mu o wczorajszym dniu, o liście z Akademii i o przyjeździe One Direction. Criss zaproponował żeby te parę nocy przenocowała u niego, ale ja nie chciałam już kolejny raz zwalać się mu na głowę. Gdy doszliśmy do kawiarni ja poszłam zamówić  Latte dla mnie i dla Crissa, a chłopak poszedł szukać wolnych miejsc. Gdy dostałam swoje zamówienie i zaniosłam do stolika. Zaczęłam opowiadać przyjacielowi o swoim genialnym pomyśle powrotu do wyścigów. Cirss nie był zadowolony i bardzo niechętnie zgodził się podrasować mój motor.
-Jesteś najlepszy- powiedziałam i pocałowałam Crissa w policzek
-Wiem- mruknął
-Wiesz chyba będę się zbierać, robi się późno i mama będzie się denerwować, a ty jutro rano jedziesz do mojej babci po motor. Pa- powiedziałam i wstałam
-Jasne Sami dla ciebie wszystko, ale nadal uważam, że to bardzo zły pomysł- powiedział
-Oj nie martw się wszystko będzie dobrze, to ostatni raz, potem znajdę sobie jakąś pracę i będę już normalnie zarabiała na życie, ale jak na razie potrzebuję forsy.
-Jasne, dobra leć bo Anne da ci kazanie. Pa słonko- uśmiechnął się
-Pa
Szłam powoli do domu rozkoszując się widokiem zachodzącego słońca, przemyślałam, to wszystko jeszcze raz i myślę, że warto zaryzykować, potrzebuję kasy od zaraz. Gdy weszłam do domu pierwsza przywitała mnie mama, która powiedziała że mam zaraz przyjść na kolację. Zdjęłam swoje czarne Conversy, a torbę rzuciłam na łóżko, związałam włosy w warkocz i zeszłam na kolacje. Przy stole siedzieli już wszyscy, oprócz mamy, która po chwili pojawiła się niosąc w dłoniach jakiś półmisek.
-Sami ja, Harry i jego koledzy mamy dla ciebie dobrą wiadomość- powiedziała „Ta ciekawe, jaka wiadomość może być dobra jeżeli chodzi o zespół mojego Brata”
-A więc, w związku z tym…- powiedział Louis, ale przerwał mu Liam
-…Z tym, że zaczynasz naukę…
-…Naukę w Londynie i nie masz…- przerwał mu Zayn
-…I nie masz gdzie mieszkać, to ja razem z moim zespołem…- Z kolei odezwał się Harold
-Po pierwsze nie twoim zespołem, a po drugie wpadliśmy na pomysł żebyś zamieszkała u nas- Dokończył z uśmiechem na ustach Niall.